Music

sobota, 15 marca 2014

Chapter IV

 5 września 2013 roku, godzina 23:32
''Mijam pustych ludzi, Mijam puste serca. Mijam puste uczucia, Mijam puste miejsca..''
  Ten dzień zleciał mi wyjątkowo szybko. Prawie w ogóle zapomniałam o Louisie. Może to dziwne, no ale nie mogę przestać o nim myśleć. Czemu? sama nie wiem.
-Świetnie! Zgubiłam się!-Krzyknęłam i stanęłam. Mogłam powiedzieć mamie żeby nie wysyłała mnie do tego debila. Może i kocham dzieci, ale teraz nie mam siły się nimi opiekować. Szczególnie, że opiekunowie wracają późno, a ja muszę sama wracać do domu i to już po zmroku. - No i gdzie ja niby jestem?-nie wierze w siebie. Może by było lepiej jakby było popołudnie i było by jasno. Ja to muszę mieć pecha. Zawsze.
-Oj, kotek już się nie denerwuj.-Usłyszałam jakiś męski głos, który nie brzmiał tak jak Niall'a czy Liam'a. Nie chciałam się odwracać, więc stałam nieruchomo. Po chwili tego pożałowałam bo poczułam coś kującego na mojej ręce i potem wszystko było czarne.
***
Po woli zaczęłam wracać do żywych. Lecz nadal nie wiedziałam co się stało, ani gdzie teraz się znajduje. Po woli otworzyłam swoje powieki. Nie mogłam się ruszyć. Tego powodu były grube i mocne liny, które były w nie wiadomo jaki sposób przywiązane do mojego ciała. Spanikowana zaczęłam się rozglądać dookoła. Znajdowałam się w jakimś nietypowym? tak, można tak to określić. Znajdowałam się w jakimś starym pokoju. Chociaż mi to wyglądało bardziej na jakąś piwnice. W pomieszczeniu nie było prawie mebli, co dodawało trochę upiornego nastroju. Po lewo stał tylko dość stary stolik i dwa krzesełka. Po prawo znajdowała się jakaś stara komoda, która na oko wyglądała jakby została zrobiona z wangesa (Wange-taki rodzaj drewna). Na nim prawdopodobnie leżała jakaś broń czy coś w potopię. Koło mnie po lewej stronie leżała jakaś dziewczyna, która była cała we krwi? Boże, co jej się stało? było ciemno, ale zauważyłam, że miała blond włosy. Po chwili jej powieki zaczęły się unosić ku górze. Miała piękne niebiesko-szare  oczy.Wyglądała prawie tak samo jak...Louis...dosłownie...czysty Louis. No ale co ona niby tu robi? w ogóle co ja tu robię?
-Ciebie te.ż tu przywieźli? -zapytała zapłakanym głosem, drżał co oznaczało, że się bała. Nie dziwię się jej. Moje ręce próbują się uspokoić, chociaż to i tak nie wychodzi.
-Nie wiem w ogóle co się stało. Szłam do domu. Tylko to pamiętam.-Powiedziałam spokojnie, co zauważyłam, że również uspokoiło moją 'sąsiadkę'
-Też tak trawiłam. Poszłam opiekować się dzieckiem, a później jak wracałam obudziłam się tu.-powiedziała próbując się wyrwać z opięć liny.
-Ja tak samo. Poszłam do państwa McCartney opiekować się dzieckiem.-Powiedziałam, na co ona otworzyła szerzej swoje powieki. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Ja też byłam u nich opiekować się dzieckiem w noc kiedy tu się znalazłam.-W jej głosie słyszałam to, że mówi prawdę. Ah, te anielskie moce. A no tak! O kurde. Jednak nie. Moja moc nie działa. Jakbym jeszcze nie miała tej liny, byłoby lepiej.
-Coś tu jest podejrzane. A no tak, w ogóle to nazywam się Holly. Holly Smith.-Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
-Charlotte Tomlinson, ale mów mi Lottie.-Powiedziała, czyli jednak jest siostrą Louisa? Tomlinson to popularne imię, nie musi być z nim spokrewniona-Usłyszałam głos w mojej głowie, który już zaczął mnie denerwować. Pojawia się w takich chwilach, a ostrzec to nie umiał.
-Jesteś może siostrą Louis'a Tomlinson'a?
-Tak, a znasz go?-zapytała niepewnie. Nie wiem w jaki sposób, ani czemu na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
-No, chodzę z nim to klasy.
 6 września 2013 roku, godzina 05:39
  ''Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry''
   Powoli otwierałam swoje powieki, które nadal chciałby być zamknięte. Jak już trochę wróciłam do żywych zauważyłam jakiegoś chłopaka ubranego na czarno.
-Widać, że wstaliście.-Powiedział, a na jego twarzy zagościł wielki uśmiech.
-Czego od nas chcesz?-zapytałam się go pewnym siebie głosem. Miałam ochotę teraz rozszarpać te liny i mu przywalić. No ale wolałam dalej iść spać.
-Spokojnie, nic wam nie zrobimy. Musimy czekać na jeszcze dwie osoby i wam wszystko wyjaśnimy -Powiedział i wstał ze swojego miejsca. kierował się do wyjścia i po chwili jego sylwetka znikła za wielkimi drzwiami.
***
    Dzień zleciał mi na siedzeniu przywiązaną i gadaniu z Lottie. Przynajmniej jak z nią gadam do zapominam o  tym co się dzieje koło mnie. Usłyszałam charakterystyczne otwieranie drzwi, a po chwili zauważyłam jak jakiś chłopak kładzie jakąś dziewczynę koło mnie.
-Paul ty deklu, szef chyba coś powiedział. Ty rozwiąż blondynkę, a ja zajmę się to drugą.-Powiedział i po chwili poszedł do mnie. Bałam się, bo nie wiedziałam co może mi zrobić. Nie zdziwię się jak przyłoży mi pistolet do głowy i strzeli, ale nie. Zaczął mnie odwiązywać.
-Przepraszam za niego. Po prostu jesteście nam potrzebne i nie chcemy żebyście uciekły. -Powiedział i skończył mnie 'uwalniać'  z władzy wielkich, niemiłych lin.- Zaraz wam przyniesiemy walizkę z waszymi ciuchami i coś do jedzenia. Jak chcecie tam jest łazienka i możecie się trochę 'odświeżyć' -Wskazał w stronę jakiś drzwi i zniknął za innymi drzwiami. Po chwili znowu ujrzałam jego sylwetkę, ale tym razem z dwoma torbami.
-Proszę.-Podał mi jakąś torbę i to samo zrobił z Lottie, uśmiechnął się do nas i wyszedł.
-Dobra to ja idę się umyć, zaraz wracam.-Powiedziała niepewnie moja 'przyjaciółka', wzięła jakieś ciuchy i poszła do łazienki. Po jakiś 20 minutach wyszła i od razu lepiej wyglądała. Niż wtedy z tą krwią i rozmazanym makijażem. Teraz ja wstałam i pokierowałam się do łazienki. Nalałam ciepłej cieczy do wanny i po chwili się rozebrałam. Ostatni raz sprawdziłam tylko czy zamknęłam drzwi. Jak tylko wykonałam ową czynność i byłam już pewna, że nikt nie wejdzie mi w czasie gdy ja będę się myła. Weszłam do wanny i tak się relaksowałam. Mogła bym tak leżeć cały czas. Nie wiem czy dała bym radę siedzieć jeszcze z tymi linami. Wyciągnęłam swoją rękę i zauważyłam, że miejsce gdzie mnie boli, robi się fioletowe.
-Świetnie.-Powiedziałam sama do siebie. Brakuje mi jeszcze siniaków.
  Woda robiła się zimna, więc postanowiłam już wyjść. Wytarłam się dokładnie i założyłam te ciuchy:
Zrobiłam lekki makijaż i spojrzałam się w wielkie lustro. Muszę przyznać, że jak na 'porywaczy' mają gust i to nie jaki. Łazienka była pięknie urządzona. Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie. O czymś zapomniałam, a mianowicie o wysuszeniu włosów. Szybko wzięłam suszarkę, która leżałam koło zlewu i zaczęłam suszyć moje mokre włosy. Jak już skończyłam. Rozczesałam je i zrobiłam wale. Spojrzałam się jeszcze raz na lustro.
-No i teraz może być-Powiedziałam i się uśmiechnęłam.Wyszłam z tego pomieszczenia i zauważyłam, że ta dziewczyna, którą dzisiaj nam 'dorzucili' się obudziła.
-Hej, jestem Holly Smith, a ty?-uśmiechnęłam się do dziewczyny. Miała ładne fioletowo-niebieskie włosy.
-Alice Payne.-Nie pewnie wydusiła to z siebie.
-O widzę, że już się znacie- Znowu usłyszałam ten  miły głos.-Smacznego, zaraz przyjdę i wam wszystko wyjaśnię.-Powiedział i znowu zniknął za drzwiami.
Wzięłam swój talerz, tak jak i dziewczyny i zaczęłam jeść naleśniki. Nie będę kłamać postarali się.
Jak już skończyłam odstawiłam swój talerz, tam gdzie już leżały puste naczynia dziewczyn.
Jak zwykle to ja jestem tą, która najwolniej je. Przyzwyczaiłam się do tego. Albo w ogóle nie jem, albo jem ale w godzinę. Raz jedną kanapkę jadłam w pół godziny. Każdy się ze mnie śmieje że jestem jak żółw.,
-Alice, masz może brata? -zapytałam, może i ona jest siostrą Liama. Dobra. Ja siedzę z Bratem Lottie, Louisem. Przyjaźnie się z Liamem i Niallem. Może jak Alice jest jego siostrą, a no tak! chyba zaczynam rozumieć.
-Tak, Liam Payne, może znasz?-zapytała się swoim cichym głosem. Tak! i wszystko już się układa w całość.
-Przyjaźnie się z nim.-Powiedziałam i uśmiechnęłam się. Odeszłam kawałek od nich i usiadłam w kącie.
-Lottie i Louis. Alice i Liam. Hm. teraz pewnie porwą jeszcze 3 dziewczyny. No ale po co ja im? przecież nie mam nic wspólnego z nimi. Z Zaynem? nie. Z Louisem? tym bardziej. Z Liamem? też nie. Z Niallem? Nie, tylko się przyjaźnie, tak jak z Liamem, a z Harrym to. uhu, nie znam nawet jego nazwiska. Dobra. anioły nie kłamią. Harry Styles. Szczerze? Boje się go. Chociaż to dziwne, bo jeszcze nigdy się nie bałam. To wszystko zaczęło się od kiedy oni doszli do mojej klasy.-Powiedziałam sama do siebie w myślach, a ktoś wszedł. Zauważyłam że to była trójka chłopaków. Pierwszy to był ten miły, drugi to chyba ten. no jak mu tam, a no tak chyba Paul, a tego trzeciego pierwszy raz na oczy widzę. Szybko poszłam do dziewczyn.
-Spokojnie nie bójcie się. Ja jestem Nick, to jest Paul.-Wskazał na drugiego.-A to jest Andrew.-Teraz pokazał ostatniego czyli trzeciego.-Jest nas pięciu, ale mniejsza o resztę. Dobra, wiec jest tak.

9 komentarzy:

  1. świetny! uwielbiam twojego bloga, jest super *-*
    życzę jak najwięcej weny i dużo chęci do pisania dalej <3
    + zapraszam http://rebellion-one-direction.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Violette :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże nie no po prostu się zakochałam od dziś mogę zaliczyć twojego bloga do jednego z najlepszych . Strasznie mnie wciągną dlatego proszę pisz następny i to jak najszybciej tylko możesz ... Ps Śliczny szablon jeśli ty robiłaś to zazdroszczę talentu *_* *_* *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje, że ci się tak podoba. Wczoraj miałam wenę i prawie cały 5 rozdział napisałam, więc może jeszcze dzisiaj dodam.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. No to czakam!!!
    I nie mogę się doczekać następnego!!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  4. Booooskie! <3 Pisz kolejny rozdział jak najszybciej!!! x
    http://extraordinary-story-fan-fiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny <3 Zaliczam Twojego bloga do moich ulubionych i dodaje u siebie na blogu ;) Czekam na nn!
    craazygirll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo *-* chce więcej ;o <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna i te porwanie, ale mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. W końcu to anioł *.*
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz coraz bardziej motywuje mnie to szybszego pisania. Dla was to tylko chwila, tylko kilka malutkich literek, a dla mnie wielka satysfakcja i motywacja.

Layout by Switch