Music

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 14 '' No to jesteśmy w punkcje wyjścia, znowu.''

Holly
-Dobrze, więc opowiedz mi wszystko co się stało i wszystko co wiesz.-Zadecydowałam popijając kubek gorącej herbaty.
-Hm, więc od czego tutaj zacząć.-Zastanawiał się przez chwilę. -Jak wiesz urodziłem się kiedy nasza mama miała 14/15 lat. Później okazało się, że to była przymusowa ciąża. Można powiedzieć, że to taka nasza tradycja od setek lat. Polegała ona na tym, że dziewczyna w wieku 14 lat musi znaleźć sobie wybranka życia i zajść z nim w ciąże. Kiedy byłem malutki opiekowali się mną bez przerwy, ale gdy zacząłem bardziej rozrabiać. Ha! Poprawka to coś co było we mnie. Zawieźli mnie do Isabelle. To była królowa Aniołów. Opowiem ci później więcej o niej, ale musisz wiedzieć, że ona nie jest tak prawdę dobra. Nigdy nie była. Zabrali mnie do niej i kiedy ona stwierdziła, że zostałem opętany w nocy gdy spałem spakowali się i tak po prostu zwiali. Trochę trudno było mi przywyknąć to samotności, ale pewnego razu gdy poszedłem na cmentarz, spotkałem pewnego wampira. On wyjaśnił, że nie chce dalej żyć i uzgodniliśmy, że po prostu zabije go na oczach innych i tak stałem się przywódcą wampirów. Uczyłem się jak przetrwać w nowej postaci no i mi się udało. Tak właśnie wygląda moja historia życia.-Dokończył, a ja odstawiłam kubek na szklany stolik, który był parę metrów przed kanapą.
-A co z rodzicami? Chyba gadałeś z jakąś rodziną po ich odejściu?-Przyglądałam się mu z zaciekawieniem.
-Tak gadałem z jej rodziną. Dowiedziałem się tylko tego, co ty o niej wiesz.-Zawahał się.
-Dobrze, jak nie wiesz za wiele o nich to trudno, ale opowiedz mi coś o tym świecie. Wszystko co wiem to jest z książek, albo z internetu. Rodzice uważali, że lepiej będzie jak nie będę nic wiedziała o tym świecie.-Wkurzyłam się bardziej na nich, ale nie, muszę się uspokoić. Zaczęłam głęboko oddychać. Zauważyłam, że on mi się przygląda. Zmarszczyłam czoło w geście obronnym.
-Założyli Ci blokadę.-Odparł wracając to swojej poprzedniej czynności czyli picia czegoś czerwonego...Czekaj...O boże! to krew! Ej chwila, jaką blokadę?!
-Co założyli?-Zapytałam krzywiąc głowę tak jakbym byłam małą dziewczynką i ktoś mi tłumaczył coś czego nie rozumie.
-Blokadę. Wiesz, że istnieje ten świat, ale zablokowali Ci najważniejsze informacje świata pozaziemskiego. Pomogę Ci ją odblokować, ale to wieczorem. Teraz powinnaś się położyć spać. Wyglądasz jakbyś nie spała jakieś 48 godzin.-Przyjrzał się uważnie.
-Bo nie spałam.-Odparłam ziewając. No pięknie. Zmęczenie dopadło mnie tak jakbym właśnie dostała w twarz.
-Chodź, pokaże ci gdzie możesz spać.-Wyszedł z pomieszczenia czekając na mnie. Wstałam i pomaszerowałam za nim. Zamknął drzwi na klucz.
-Po co on je zamyka?-Zapytała się w myślach.
-Tam mam wiele dokumentów i informacji, których nikt oprócz ciebie nie może zobaczyć. -Powiedział jakby czytał mi w myślach. Przełknęłam ciężko ślinę. Szliśmy w stronę klatki schodowej. Weszliśmy piętro wyżej. Otworzył drzwi używając kodu.-Po co im kod?!-Pytałam w myślach. Drzwi się otworzyły, a za nimi ujrzałam wielki apartament. Długi, szeroki salon połączony z kuchnią. Drzwi podajże do łazienki, długie kręcone schody.
-Oto twój nowy dom. Kod to *9794* Na górze są 4 pokoje, więc masz sporo miejsca by porozwalać swoje ciuchy na każdą porę roku. -Zaśmiał się, a ja na niego spojrzałam oczami jak pięciozłotówki. -Przewidziałem, że kiedyś się zjednoczymy i razem będziemy chcieli zniszczyć rodziców, więc kazałem im zrobić ten apartament specjalne dla ciebie.
-Yy, nie wiem co powiedzieć. Dziękuje.-Odparłam speszona. Myślałam, że wampiry i  to jeszcze niedawno opętane przez demony są złe, a tu proszę..
 -W pierwszym pokoju od lewej, masz swoje ciuchy. Kiedy ci opowiadałem jak to się stało, że stałem się wampirem jeden z moich wampirów poszedł do twojego pokoju po wszystkie rzeczy.-Dodał, a to kompletnie mnie zamurowało. Ktoś grzebał w moich rzeczach bez pozwolenia?!
-Co? Nie wyrażałam na to zgody!-Oburzyłam się jak małe dziecko. W sumie przy nim czułam się taka mała i drobna. Dosłownie jakbym miała 7 lat, a on zabrał mi książkę, która mnie interesowała.
-Jestem od ciebie starszy. Nie muszę cię pytać o zgodę. -Odparł, a ja miałam ochotę go rozszarpać jak kot, mysz. -Idź się połóż spać. Nikt oprócz mnie i pokojówki nie zna kodu, a ona raczej cię nie tknie. -Zaśmiał się i wyszedł. Nie pewnie przeszłam się po apartamencie. Poszłam do 'kuchni'. Meble były nowoczesne koloru czerwieni i bieli.
Zawsze marzyłam o takim kolorze kuchni.. I o takich meblach. Tak jakby czytali mi w gustach.
Dotknęłam opuszkami palów blatu stołu. Był czysty. Tak jak nowy. Nawet moje biurko jest brudne kiedy je sprzątam i po godzinnym szorowaniu nawet jest brudniejsze od tego.
Przeszłam kawałek dalej i ujrzałam wielki salon
Był przepiękny. Poszłam to tych tajemniczych drzwi. Otworzyłam je i to co ujrzałam sprawiło mnie w osłupienie. Był to mały pokoik koloru jasnego brązu, a w nim wiele przeróżnych zabawek dla zwierząt. I na małym łóżeczku spał mały czarny szczeniak-Labrador, a koło niego leżał biały w czarno-brązowe łaty kotek.
W szklanej półce z małymi dziurkami bawiły się dwie małe myszki, a obok nich w kolejnej szklanej półce chodziła wielka tarantula....
-Co?! O boże, hahaha-Zaczęłam się śmiać na przywracające wspomnienie jak to Amy u nas spała, a ja jej na poduszkę położyłam wielkiego czarnego pająka. Nie odzywała się do mnie przez pół miesiąca, ale było warto. Jej reakcja była-Bezcenna. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Zaczęłam się kierować w stronę schodów. Gdy już byłam przy nich weszłam na górę. Korytarz był przepiękny. Weszłam do pierwszego pokoju, Był to mały pokoik z  dwuosobowym łóżkiem, starą brązową komodą i wielką szafą. Ściany były koloru szarego, na jednej z nich widniała wielka tapeta z panoramą Londyn nocą.
-Wymarzony pokój Amy.-Powiedziałam po cichu i wyszłam oglądać dalej. Kolejny Pokój to była łazienka. Kolorowe płytki, wielka wanna, półki z zapalonymi świeczkami nocnymi. Pralka, a na niej leżały jakieś ciuchy.
-Pewnie piżama.-Pomyślałam i zmęczona zamknęłam drzwi wchodząc do pomieszczenia. Nalałam ciepłej wody do wanny. Rzuciłam z siebie wczorajsze ciuchy i weszłam do gorącej cieczy. Po 20 minutach wyszłam wycierając się dokładnie i wkładając piżamę. Opuściłam pomieszczenie i przeszłam dalej. Kolejny pokój był wielki, a w nim były 2 duże szafy, półki,  a na nich różne ozdoby. Trzy różnie poustawiane łóżka. Ściany były pomalowane na pomarańczowo. Wyglądało pięknie.
Następny był trochę mniejszy. Dwa łóżka, wielka pojemna szafa, brązowo-białe meble, a ściany były pokryte kolorem mlecznej czekolady do picia. Zamknęłam drzwi. Ostatni pokój i to chyba mój. Otworzyłam drzwi i rozszerzyłam oczy.
 Jedno wielkie dwuosobowe łóżko. Biało-czarne meble. Długie okna, które bez odstępów znajdowały się na szerokiej ścianie. Drzwi na balkon. Pokój ze snów. Biała ściana, a na niej obrazy i kilka moich rysunków! jak? Dobra nie męcz się odpowiedzią. Wskoczyłam na łóżko i obtulona kołderką udałam się do Krainy Morfeusza.  
 Amy
-Ktoś wie gdzie może być ten Stefan?-Zapytałam. W ogóle nie wiem po co zadałam to pytanie. Przecież oni nawet nie wiedzą kto to jest, nawet ja nie wiem kto to jest.
-Jak jest wampirem to powinien być zapisany w kronice aniołów.-Odparł bez zastanowienia blondyn na co ja tylko krzywo się na niego spojrzałam.
-Kronika aniołów? -Nie zdążyłam się ugryźć w język. Spuściłam wzrok ukrywając nie proszonych gości, którzy weszli na moje policzki już zimne od mrozu.
-Tak. Kronika aniołów to inaczej taki jakby spis danych istot pozaziemskich. Można znaleźć tak różne informacje.. No taka jakby biblioteka z różnymi legendami, informacjami i danymi osobistymi.-Tłumaczył tym razem lokaty. -Chyba łatwiej by było nam szukać jakbyśmy się rozdzielili.-Dodał po chwili ciszy. Był to świetny pomysł. Tylko dlaczego ja na niego nie wpadłam?!
-Wow, Styles! W końcu odzyskałeś zdrowy rozum!-Krzyknął Liam ściskając przyjaciela/wroga czy kim tam są- Dobra to tak. Amy, Niall i Louis. Wy idźcie to tej biblioteki, a ja z resztą pójdziemy na cmentarz. Za godzinę się spotkamy przed ratuszem.-Zadecydował. W sumie mi to pasowało, więc tylko kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.
-Co? dlaczego mamy iść z tobą?-Zaprotestował Harold.
-Ponieważ jako jedyny mam w pełni sprawny umysł, a po za tym trzy złe dusze poszukujące opętaną dziewczynę. Coś kiepsko to widzę. -Na jego twarz wpłynął lekki grymas przerażenia. Można przyznać, że słodko wyglądał.
-Dobra nie kłóćcie się. Za godzinę przy rauszu. Niall gdzie jest to coś o czym gadamy?-Przerwałam im dość przyjemną wymianę słów. Chciałam jak najszybciej się pogodzić z przyjaciółką bo już nie wytrzymam. Mam wielkie wyrzuty sumienia! Ale nie wiem czemu. To ona mnie okłam.. Dobra stop! Nie myśl o tym, musimy ją odnaleźć, zapewne sama nie raczy poinformować nas gdzie jest. Jakby jeszcze miała komórkę włączoną byłoby o wiele łatwiej, ale nie! Ona jak zwykle musi mnie denerwować! -Amy! uspokój się! Jej może stać się coś groźnego! To przecież wampir, a ona na pewno jest w ich miejscówce!-Usłyszałam głos w mojej głowie.
-W niebie.-Usłyszawszy odpowiedź przyjaciela zakryłam usta dłonią, lekko piszcząc przy okazji. - Hahah, żartowałem! Chodźmy musimy się pośpieszyć.-Dodał i zaczęliśmy się kierować w nieznane dla mnie miejsce. Raczej. Niall nas prowadził, ja szłam za nim rozglądając się dookoła czy nie ma żadnych wampirów czy wilkołaków, a Louis szedł na samym końcu.
***
-Niall tutaj chyba coś jest!-Krzyknęłam lecz później pożałowałam po wszystkie oczy w tym pomieszczeniu zwrócone były bezpośrednio na mnie. Speszona spuściłam wzrok czując jak moje poliki robią się ciepłe i powoli zaczynały mnie piec.
-Gdzie?-Usłyszałam zachrypnięty głos przyjaciela koło ucha.
-Tutaj.-pokazałam ręką i zaczęłam czytać. -
*
Imię: Stefan
Drugie imię: Nathan
Nazwisko: Goldenmayer
Wiek: 20 lat *wampir*
rodzina:
*rodzice:
Pani Eve Goldenmayer i Pan Eric Goldenmayer
*brat :Damon Goldenmayer
Email: ********
Pesel: 006449812325 (przypadkowe liczby)
Adres: Bloody night 26/85
Ulubione miejsce: cmentarz
*
-Ja też coś mam.-Obróciliśmy się i ujrzeliśmy Louisa z jakąś grubą księgą. Po chwili i on zaczął czytać. -
*
Stefan Nathan Goldenmayer notowany za wielorazowe bójki, kradzieże i porywanie dzieci. W wieku 16 lat trawił do poprawczaka na 2 lata w Liverpool. Od tamtego czasu on z rodzicami otrzymali zakaz ruszania się z miasta. Ma brata bliźniaka, który 3 lata temu pomógł mu zwiać z ośrodka, w którym musiał się znajdować. Od tamtej pory słuch po nich zaginą. Policja twierdzi, że mieszkają pod adresem :bloody night 26/85. To miejsce jest pod obserwacją służb specjalnych.
*
-Skończył czytać i zamknął księgę.-No nieźle. Holly ładne ziółko sobie wzięła.-Dodał po czym odłożył przedmiot na półkę.
-No to jesteśmy w punkcje wyjścia, znowu. Musimy sprawdzić to miejsce. Może mają jakieś tajne przejścia do domu i dlatego policja ich nie namierzyła. Ciekawe czy chłopacy coś znaleźli.-Powiedziałam zrezygnowanie odkładając książkę.

Rozdział 13 ''czyż nie tego nas uczą?''

    ~*~
Holly przez chwile zastanawiała się czy nie pójść śladami jej 'brata'. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej o rodzicach. Miała wielką ochotę zniszczyć ich wszystkim czego mogłaby się nauczyć.
Cały sposób jej myślenia zmienił się. Zamiast miłej, uprzejmej i pomocnej dziewczyny teraz można było napotkać pewną siebie, arogancką i bezuczuciową istotę. Gdyby teraz Niall, Louis, Liam, Zayn, Harry, Damon czy nawet jej rodzice by ją zobaczyli nie poznali by jej. Jej długie brązowe włosy rozwiewał silny wiatr. Niegdyś czekoladowe tęczówki stały się lodowate, a rozszerzone źrenice sprawiały, że widziała każdy kontur, każdy najmniejszy ruch pomimo, że było ciemno.
-Słońce zacznie wschodzić za godzinę. -Pomyślała. Miała godzinę na odnalezienie swojego brata, albo przynajmniej Damon'a, o którym istnieniu dopiero teraz sobie przypomniała. Lecz ku jej zdziwieniu nie poczuła wielkiej tęsknoty za ukochanym. Teraz liczyły się  słowa jej brata i Jade. W jednej chwili w jej głowie pojawił się obraz jak jakiś wampir karmi się ludzką krwią
-To nic nadzwyczajnego.-Mruknęła pod nosem niezadowolona. Obraz zniknął pozostawiając w jej głowie wielką czarną pustkę.
  Nie wiedziała gdzie ma zacząć szukać. Przez całe życie myślała, że jest jedynaczką, a tu proszę. Zastanawiało ją dlaczego rodzice to wszystko ukrywali?
-Jednak przypomniałaś sobie, że masz brata.-Usłyszała za plecami czyjś głos. Odwróciła się. wiedziała, że to Shan.
-Matka powiedziała mi jak byłam mała, że umarłeś. Czemu miałabym pamiętać jak nawet nie wiedziałam, że istniejesz?-Wzruszyła ramionami.
-Szukałaś mnie tylko dlatego bym Ci opowiedział jak to się stało? -Trochę ją to zamurowało, ale nie dało się tego po niej poznać.
-Chce zemścić się na rodzicach. Ty chcesz tego samego, więc czemu nie możemy działać razem? -Spojrzała w jego puste oczy.
-Nie spodziewałem się tego po tobie anielico.
-Oko za oko, ząb za ząb.. Czyż nie tego nas uczą? Oni zranili nas, my zranimy ich.-Mruknęła do niego jednym okiem, jednocześnie przygryzając dolną wargę.
- Już cię kocham.
-A ja ciebie nie, pragnę tylko ostrej zemsty.-Odparła bez zawahania.
-Chodź. Nie lubię słońca. -Powiedział i zaczął kierować się w jakąś stronę. Spojrzała na niebo, które zaczęła rozświetlać pomarańczowo-żółta panorama. Zaczęła iść w jego kierunku. Zdziwiło ją to, że w ogóle nie pozostawiał na biało-szarym śniegu śladów.
-Przecież to wampir.-Skarciła się w myślach. Szli jakieś 10 minut w ciszy. Raczej on szedł, a ona musiała prawie truchtać, aby za nim nadążyć. Doszli do wielkiego opuszczonego zamku. Wyglądał strasznie.
-Przyjrzyj się uważniej.-Powiedział do niej po chwili ciszy. Zrobiła to co kazał. Nagle przed jej postacią pojawił się wielki luksusowy hotel. Spokojnie można było go oznaczyć pięcioma gwiazdkami. Niepodobny to tamtego starego zamczyska. -Kwestia wzroku. Ty jesteś aniołem, więc widzisz takie drobiarski, a na przykład wilkołaki, zombie nie widzą.
-Zombie? to one istnieją?-Wyszczerzyła bardziej załzawione oczy.
-Tak, ale się nie martw. Mieszkają na innej półkuli ziemskiej. 
-Aha, czyli to całe ''przeobrażanie'' miejsca działa jak pole ochronne, które broni przed wrogami? Tylko nie można go zobaczyć?
-Tak.
-A to działa na różne rodzaje aniołów, czy na niektóre? -Zapytała.
-Ogółem tak. Już od bardzo dawna ludzie ziemscy jak i istoty pozaziemskie uważają, że ziemie stworzyli najstarsi aniołowie. Krąży nawet legenda, że stwórcy nas są jeszcze na ziemi. Nie wiem czy to prawda. -Wzruszył ramionami otwierając wielkie ważące ponad tonę drzwi budynku.
-Anioły są nieśmiertelne, ale można nas zabić, albo sami możemy siebie zabić. To tak samo jak z wami. Jesteśmy nieśmiertelni, ale coś może nas zabić. Trochę to dziwne i nielogiczne, ale tak już jest. -zaniemówiła jak tylko ujrzałam piękny korytarz. Na podłogach widniały wielkie czerwone dywany. Ściany były koloru brązu zmieszanego z szarą bielą, dając wrażenie jakby były koloru latte.
-Można powiedzieć, że różnimy się tylko charakterami.-Uśmiechnął się do niej szeroko ukazując białe kły. Szliśmy w stronę jakiś drzwi. -Nie martw się. Każdy wie, że jesteś moją siostrą, więc nic ci nie grozi. No chyba, że ich sprowokujesz, albo wkurzysz, ale raczej nic ci się nie stanie. Cały czas wampiry wierzą, że jak zaatakuje się anioła, on sprawia, że do końca życia jest się skażany na  niewole. Był tutaj nawet taki jeden. To było...Hmm, pół tysiąca lat temu. John, ten wampir zaatakował jakiegoś anioła i po tym już nikt nigdy go nie widział. Raz w roku, o północy słychać jego przeraźliwy krzyk. Nawet nam to mrozi krew w żyłach. Chociaż i tak mamy zimną.
-Czekaj, niewole do śmierci? Przecież wy jesteście nieśmie...O boże.-Zakryła swoją delikatną dłonią malinowe i zimne usta. -To okropne..
-Trochę, więc dlatego atakujemy tylko wrogów. No i ludzi, ale ich tylko w nocy możemy. -Otworzył drzwi i zaczęli wchodzić po schodach.
-Miejsce jak z bajki.-Pomyślała. Kiedy weszliśmy na 4 piętro nie miałam już siły dalej iść. Nogi mnie bolały tak jakbym właśnie przebiegła 400 kilometrowy maraton. Otworzył drzwi i puścił dziewczynę pierwszą. Było to piętro gdzie pewnie spali w dzień. Dalej chodzili długim korytarzem i kiedy skręcili w lewo ukazały się im wielkie brązowe drzwi. Otworzył je i wepchnął swoją siostrę do środka, po czym sam zrobił to samo zamykając je na klucz.
-Usiądź.-Rozkazał. Posłusznie zrobiła to co mi kazał.-Trzeba wymyślić coś bardzo podłego i coś takiego, że oby twoje będą żałować, że się nami bawili, a raczej tobą.
-No dobra, ale żebym mogła Ci pomóc myśleć, muszę znać całą prawdę, nawet jeżeli jest  to najgorsza prawda. Wszystko od samego początku.
-Dobrze, ale może najpierw coś zjesz? hm?-Pokazał palcem na lodówkę, a ona dopiero teraz zrozumiałam, że nie jadłam nic od bardzo dawna i zaczęło jej burczeć w brzuchu.
Niall
-No dobra. To było dziwne. Wiedzie może o co jej chodzi? Kurde, nikt normalny nie zachowuje się tak.-Zapytałem zdezorientowany i zły, że nie wiem co się dzieje.
-Może najpierw zejdziemy na dół? Tam jest o wiele cieplej.-Tata Holly zaczął trzeć się rękami po ramionach dając do zrozumienia, że jest mu zimno.
-Chodźmy.-Powiedziałem i wszyscy zeszliśmy po schodach do salonu. Usiedliśmy na wolnych miejscach i z niecierpliwością czekaliśmy jak zaczną. Nawet Harry'ego i Louis'a to wszystko dziwiło.
Aż śmiać się chce gdy się na nich patrzy jak mają taką zdezorientowaną minę.
-Jak wiecie Holly jest aniołem jak wszyscy tutaj. Prawie wszyscy. Ja nim nie jestem. Jestem zwykłym człowiekiem. Lecz mniejsza z tym. Kiedy Clare (mama Holly) miała 14 lat zaszła w ciąże z przymusu. Wtedy narodził się brat Hol, Shan, lecz kiedy dojrzewał zaczął się dziwnie zachowywać. Kiedy miał 5 lat poszliśmy do Isabelli. Królowej aniołów. Tam powiedziała nam, że opętał go demon, lecz wtedy dowiedzieliśmy się, że Clare jest w kolejnej ciąży i jedynym wyjściem, żeby Holly miała dość normalne życie była ucieczka. Zakazaliśmy jej używania magii nie dlatego, że nie chcieliśmy, żeby była inna, chcieliśmy ją chronić. Kiedy zaczęła dojrzewać, musieliśmy uważać  99 % bardziej, niż jak była mała. Kiedy Damon ponownie do niej wrócił musiał przez przypadek aktywować jej moc i została opętana tak samo jak jej brat. Najgorsze jest to, że myśleliśmy, że to nigdy się nie stanie. Byliśmy pewni, że uda nam się wychować ją bez aktywacji magii do 21 roku życia. Później chcieliśmy ją właśnie uczyć bez żadnych demonów. -Skończył opowiadać tata Holly.
Nie rozumiałem. Jak można być opętanym?!
-Ale myślałem, że Demony tylko ludzi opętują.-Nie mogłem uwierzyć.
-Opętują też anioły. Stąd bierze się nazwa ''Anioły ciemności''. Przykładowo. Jest jakiś anioł, który dopiero co się urodził. Jak zaczyna dorastać jest łatwą zdobyczą dla demonów. Rodzice starają się je odgonić w przeróżniejszy sposób.  Jedni proszą magików, żeby dali im pole ochronne na ich dom, inni  tak jak my dezaktywują ich moce dopóki nie dorośnie jeszcze inni blokują pamięć dziecka i starają się, aby ona się nie odblokowała.
-Ale, przecież.-Zayn zdawał się być zaskoczony. Co mu się dziwić. Należał do opętanych.
-Jeśli chciałeś zapytać czy ty też jesteś opętany to nie. Ty i Louis nie jesteście już pod wpływem demonicznej krwi. Zazwyczaj jest tak, że do 18 roku życia siedzą w kimś. Później przechodzą na inne istoty. Znaczy to działa na aniołach. Nikt nie wie ile demon może siedzieć w człowieku i kiedy go opęta. Zazwyczaj w aniołach siedzą do pełnoletności, a czasami krócej. To zależy do przyzwyczajeń. Na przykład. Ktoś długo się przyzwyczaja do nowego otoczenia. Trzeba wtedy długiej ilości czasu żeby go przystosować, ale jest też ktoś taki, że szybko zmienia swoje otoczenie. To samo jest z ludźmi/aniołami.. Jak demon wyczuje, że jest już dość opętany by nazwać go ''złym'' opuszcza go i idzie dalej szerzyć to co zaczął...
-I tak zaczęło się zło na świecie.-Dokończyłem za mamę Holly, która jak widać szukała dalej słów.
-Tak dokładnie. Właśnie przez demony to wszystko się zaczęło. Resztę powinna wam Holly wyjaśnić. -Dodała po chwili.
-Ale gdzie ona może być?-Zapytał się Louis, po długiej chwili ciszy.
-Zapewne poszła szukać Shan'a. -Powiedziała to dziewczyna....Czekaj.. Tutaj są sami chłopacy.. No i mama Holly. Wszyscy jak w zegarku obrócili się do tyłu. Amy stała oparta o framugę drzwi.
-Podsłuchiwałaś ? -Zapytał Liam marszcząc czoło. Wyglądał tak jakby się w niej zakochał. haha. to niemożliwe.
-Nie. Przyszłam pogodzić się z Holly i trochę zaniepokoiłam się kiedy zauważyłam pęknięte okna w je pokoju i zapalone światło, a jej nie było. Drzwi otworzyłam kluczami, które kiedyś mi dała. Jak weszłam usłyszałam jak rozmawiacie no i tak stoję to teraz. -Uśmiechnęła się ukazując śnieżnobiałe zęby.
-Dobrze, może wy pójdźcie ją poszukać.-Powiedziała mama Holly.- A i musicie pamiętać, że Holly potrafi zabijać demony.
-Jak zabijać demony? przec...-Zacząłem, lecz mi przerwała Clare
-Demony przyjmują różną postać. Nie mogę wam powiedzieć, więcej po sama nie wiem za dużo. Holly i  Shan mają wielką wiedzę na ten temat.
-Czekajcie! powiedziała pani, że Louis i Zayn nie mają już w sobie demonów, a co ze mną? -Zapytał Harry. Na odległość było widać, że się tym przejął i boi się odpowiedzi.
-Przykro mi, ale jeszcze ciebie nie opuścili.-Powiedziała Clare, ale szybko dodała- Nie martw się. Jak znajdziecie już Holly, powiedz jej żeby zaprowadziła cię do przywódcy  wampirów. On na pewno będzie wiedział co robić, a jak nie to przynajmniej zaprowadzi cię do Isabelle. Tylko przywódcy wamirów, wilkołaków i łowców demonów wiedzą gdzie jest Isabelle. A no i, nie pozwólcie by zrobiła jakąś głupotę.
-Dobrze.-Powiedziałem i kazałem im iść do wyjścia.-A przepraszam jeszcze. Gdzie jest miejsce wampirów?
-Nikt tego nie wie. Poszukajcie wskazówek u Stefana, brata Damon, on powinien wam pomóc. My już nic nie możemy powiedzieć.-Powiedział Ojciec Holly.
-Dobrze, dziękujemy-Powiedziałem i wyszliśmy.
-No to zapowiada się piękna przygoda.-Powiedziałem sarkastycznie i ruszyliśmy tak właściwie do donikąd. Nikt z nas nie wiedział gdzie szukać Stefan'a.

Layout by Switch