Music

środa, 20 sierpnia 2014

Chapter IX

 Słowa Jade zastanawiały mnie przez dłuższy czas. Ciekawe o co jej chodziło. Cały czas analizowałam te słowa w głowie. Nie rozumie o kim ona mówi. Pewnie chodziło jej o Louis'a albo kogoś z jego paczki. Nie, stop, teraz nie myśl o niczym. Patrzyłam się na sufit. Coś mnie w nim zaintrygowało..
 Przypomniało mi się o tym, że mama mówiła coś o Niall'u, że tu był. Hmm, sięgnęłam po telefon...
 Coś czułam, że już nie zasnę, więc zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zwykłe płatki czekoladowe zawsze mi wystarczały. Nie lubiłam jeść za dużo, ani za mało. Jak skończyłam włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki i poszłam na górę się przebrać. Dzisiaj ostatni dzień w szkole. Założyłam to. Po czym zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu. Zanim jednak wyszłam założyłam czarną skórzaną kurtkę i cieplejszą czapkę. Gdy byłam za progiem niezauważalnie zamknęłam drzwi i zaczęłam się kierować w stronę szkoły. Zimny powiew wiatru sprawiał, że dreszcze przechodziły po całej mojej skórze mimo, że miałam na sobie ciuchy. Ulice była prawie puste. Tylko niekiedy jakaś zakochana para szła trzymając się za rękę i obściskując. Co się dziwić. Jest jakieś 20 po piątej i to w piątkowy poranek. Przechodząc koło parku zauważyłam znaną mi osobę. Nie byłam pewna, ale zdawało mi się, że to był Damon. Czekaj. Co on by tutaj robił? No tak. Co może wampir robić w parku o 5 rano. Na pewno, to któryś z chłopaków robi  sobie ze mnie jaja. Tylko skąd mogli by wiedzieć, że go znam? Dobra Holly idź dalej nie zważając na niego uwagi.
-Holly?-usłyszałam za sobą ten sam melodyjny głos i trwałą w nim chrypkę-Boże, dawno się nie widzieliśmy!-krzyknął i od razu poczułam te same silne ramiona co kiedyś.Bez żadnych niepewności  poznałam, że to on i wtuliłam się w niego.
-Siema, hmm. czekaj mam jedno pytanie.-Pokiwał twierdząco głową na znak, że słucha.-Na pewno jesteś Damon'em? -Nie wierzę, że to powiedziałam. Wyszłam na kompletną idiotkę. Gdy zaczął się śmiać  na moich chłodnych polikach pojawiły się jeszcze większe czerwone plamy.
-Skarbię, jasne że, to ja.-Kiedy poczułam smak jego ust. Nie miałam już żadnych wątpliwości, że to on. Tych ust nie dało by się podmienić. Poczułam to samo ciepło w środku co kiedyś.''Stara miłość nie rdzewieje''
Usłyszałam stary głos mojej babci. Powiedziała  mi to jak miałam parę lat.
 Kiedy oderwaliśmy się od siebie. Nie mogliśmy złapać oddechu.-Teraz wierzysz, że to ja?
-Tak. Nic się nie zmieniłeś.-Powiedziałam z wielkim uśmieszkiem na twarzy.
-Hah, ale ty za to bardzo. Opowiadaj co u ciebie.
 -Po tych słowach uśmiechnął się szeroko, a w jego czekoladowych tęczówkach pojawiły się takie same iskierki jak dawniej. Nagle jak mgła w mojej głowie pojawiła się każda spędzona z nim chwila. Najpiękniejsze 3 lata w moim życiu.
-To co zawsze. Co ty właściwie tutaj robisz? przecież wyjechałeś z rodziną. -Powiedziałam i chciałam się kierować do szkoły, ale nogi nie chciały się ruszyć. W sumie cała nie mogłam się nigdzie przenieść. Czułam się jakbym była zawiązana w supeł stworzony przez jego obecność.
-Nie mogłem już znieść tego, że jesteś tak daleko.-Powiedział po czym ponownie zatopił się w moich ustach.
-A co z Louisem?-usłyszałam jakiś głos w głowie, ale go zlekceważyłam. Teraz ważny był jedynie Damon.
-Nie, nic się nie zmieniłeś. -Uśmiechnęłam się.- Muszę iść do szkoły, więc może później pogadamy. Mam straszne zaległości i nie chce mieć jeszcze więcej.-Zawahałam się, nie wiem po co ja mu to w ogóle mówię.
-Chodź, odprowadzę Cię.-Powiedział i złapał mnie za rękę. Po czym ruszyliśmy w stronę 'domu wiedzy'
 Całą drogę gadaliśmy i śmialiśmy się jak to kiedyś. Na pożegnanie pocałowałam go i weszłam do środka. Gdy byłam przy szkolnych szafkach zauważyłam, że cała grupka aniołków siedziała już w szkole. Nie zważając na nich poszłam do szafki.
-Czekaj!-Usłyszałam głos, a raczej krzyk Damon'a. Jak to wampir, błyskawicznie znalazł się przede mną i dał mi białą różę owiniętą czerwoną wstążką z przyklejonym serduszkiem na środku.-pamiętasz? 'teraz mogę już odejść spokojnie.Wiedząc, że jesteś bezpieczna. Mimo smutku pozbierasz się i dobrniesz do spełnienia marzeń nie patrząc na przeciwności losu, a gdy ponownie się spotkamy będziesz szczęśliwa''- Czułam jak oczy mi na chwilę zabłysły. Miałam na chwilę latarkę w oczach. Co się dzieje?! Spojrzałam na kwiatka. Podnosząc głowę lekko się uśmiechnęłam.
-Jakbym mogła zapomnieć najgorszy dzień w moim życiu.-Powiedziałam sarkastycznie z uśmiechem na co mnie pocałował.
-Widzimy się później.-Powiedział i zaczął się kierować w stronę drzwi.
-Okay.-Powiedziałam szeptem i powąchałam tego wyjątkowego kwiatka. Nie zważając na to, że chłopaki nadal się na mnie gapiom poszłam do swojej szafki i 'wyczarowałam' szklankę z wodą dla mojej małej pamiątki i włożyłam ją do środka, wyjmując przy okazji książki. Zamykając szafkę spojrzałam na Amy, która zdążyła już dojść do mnie.
-Hejka.-Powiedziałam jakby nigdy nic się nie stało.
-Boże, dziewczyno ty to masz szczęście. Na mnie to żaden przystojniak nawet nie spojrzy, a ty. Jakbyś była magnezem. JAK TY TO ROBISZ?! -Krzyknęła  Oburzona.Czasem zdaje mi się, że opiekuje się małym dzieckiem. Nie chciało  mi się z nią gadać ani z nikim, więc spojrzałam na nią i po prostu sobie poszłam.
Wiem marna ze mnie przyjaciółka,ale co zrobić.
W sumie...Szkoda, że Damien nie chodzi z nami do szkoły...
-Powiedziałam coś nie tak? -Zapytała skołowana.-Co jej jest? -Teraz zwróciła się do chłopaków, a raczej Niall'a.
-Sam chciałbym to wiedzieć. -Powiedział zdziwiony moim zachowaniem. Kto by nie był? Zawsze taka byłam przy Damien'ie. Sprawiał, że budziła się moja kobieca strona. Czasami nawet nie patrzyłam na dobro i stawałam się taka jak inne wampiry. Zła. Lecz, to przeszłość. Nie mogę się poddać. Dobro teraz jest najważniejsze. Nie mogę się zmienić. Nie teraz. Nie mogę być jak Harry, Zayn i Louis.Chociaż to mogło by mnie zbliżyć z Louisem. Nie myśl o Louisie. Kocham Damien'a. Byłam już przy klasie od Chemii. Przeszłam przez próg drzwi i usiadłam na swoim miejscu. Po chwili cała klasa siedziała przy ławce.Parę sekund później i Louis przyszedł siadając obok mnie. Niestety nic się nie zmieniło. Pisałam coś w zeszycie kiedy nauczycielka zaprosiła mnie na środek. Jak kazała, tak też zrobiłam.
-Dasz radę odpowiadać mimo tak długiej nieobecności? -zapytała się mnie jakby myślała, że jestem jakaś upośledzona. Znaczy po jej głosie można było to poznać.
-Mogę spróbować.-Powiedziałam wywracając oczami. Przez 10 minut zadawała mi pytania, a ja po prostu jakby nigdy nic odpowiadałam. Jakbym była jakimś jasnowidzem. Wiedziałam wszystko. Dlaczego? Proste. Kiedy wampir zrywa z Aniołem po przez danie mu białej róży, ona sprawia, że Anioł zapomina o istnieniu osoby, która mu to dała. To trwa przez okres 'życia' tego kwiatka, ale gdy osoba o której się zapomni( w tym wypadku Damien) ponownie da Ci w prezencie tą samą różę i wypowie te same słowa automatycznie sprawia, że to wszystko powraca, a z tym wszystkim przez najbliższy tydzień albo dwa tygodnie zna się odpowiedzi na każde zadane przez ludzi pytania. Dlatego właśnie znam na wszystko odpowiedź. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że żaden z Aniołów nie wie, że tak można.Tylko ten, który jest z wampirem, ale mało takich jest.
-Dobrze nie mam więcej pytań. Mimo tak wielkiej nieobecności znasz na wszystko odpowiedzi. Poddaje się. Masz 6 i wracaj do ławki. -Uśmiechnęłam się zwycięsko i wróciłam do ławki.
-Jak ty to.. Skąd? ale?-pytała niedowierzająco Amy.
-Normalnie, za łatwe pytania dawała. Nawet dziecko by na nie odpowiedziało.-powiedziałam.Usłyszałam w moim głosie coś niepokojącego. Jakby coś opanowało mój sposób mówienia i poprawiło go nieco.
- W takim razie jestem dzieckiem. Nawet tego nie mieliśmy. A może ty jesteś jakąś czarownicą-powiedziała, a ja zwinnie się obróciłam i już miałam coś powiedzieć, ale poczułam jak ktoś mną włada. Coś mnie opanowało nie tylko w głosie, ale w całym ciele. Najgorsze jest to, że nie mogę tego czegoś powstrzymać.
-Nie jestem żadną czarownicą- 'powiedziałam' groźnie przez zęby. Raczej ten ktoś. Ja tak bym nie zareagowała nigdy. Sama na własne oczy widziałam jak moje tęczówki zaczynają jaśnieć. Szybko się odwróciłam i zasłoniłam twarz włosami. Będę miała przechlapane jeśli to zauważyła. Na szczęście zadzwonił dzwonek na przerwę, więc szybko jako pierwsza 'wybiegłam' z sali. Nie miałam ochoty na zbędne  pytania, więc jak najszybciej uciekłam na dach szkoły. Nikt raczej nie będzie mnie tutaj szukał. Na szczęście. Zwinnym ruchem ręki odsypałam sporą część śniegu na bok i usiadłam obok komina. W zasadzie było mi chłodno, ale po chwili ponownie to coś co mnie opanowało na lekcji zaczęło mnie ogrzewać od środka. 'To coś' to chyba jakże popularne zło. Tylko ja nie mogę być zła! Nie chce mieć czarnych skrzydeł jak dorosnę.
 Kolejna lekcja po Chemii to wychowawcza. Nie chciało mi się iść, ale zeszłam gdy zadzwonili. Mam nadzieje, że teraz nie będzie żadnych wybuchów.
 W końcu lekcje się skończyły. Dzisiaj było stanowczo dziwnie. na lekcjach nie chciało  mi się pisać notatek. Dlatego też szybkim ruchem i za pomocą mojej ''magii'' miałam pouzupełniane całe zeszyty. Nigdy nie używałam swoich mocy w szkole ani po za nią. Tylko raz kiedyś. Jeszcze nie jestem nauczona jak się nią obsługiwać. Rodzice mówią, że dowiem się tego jak skończę 20 lat. Pff. Chce teraz wiedzieć jak radzić sobie ze złem, a oni twierdzą, że nie jestem gotowa na takie wyzwanie. Właśnie szłam do domu myśląc o tym jacy są, że nie zauważyłam Amy, Nialla, Liama,  Zayna, Louisa i Harrego. Szli całą grupką za mną tak jakby mnie śledzili. Ani grama prywatności.Pff. Ja-poszłabym do nich i zaczęła jakąś gadkę. Ta druga ja-Najchętniej by ich zabiła.
-Holly! Czekaj!-Usłyszałam jakiś głos, który  nie był podobny do żadnej z tej szóstki, ani nawet to Damon'a. Nie chętnie się odwróciłam i gdy zobaczyłam Stefan'a od razu ta druga ja przejęła kontrole nad moim ciałem. Czułam jedynie jak ręce mi płoną. No świetnie. Dopiero co  malowałam paznokcie. Powinnam się martwić o swoje życie, a nie o paznokcie!-opamiętałam się w myślach.
 Nie wiem jak, ale moje ręce zaczęły się do siebie zbliżać. Kiedy się połączyły.  Poczułam jak coś wychodzi mi z pleców. Już po chwili stałam obok siebie. Jak spojrzałam przez szybę okna obok, byłam tak jakby niewidzialna. Zło opanowało mnie całą. To w ogolę możliwe? Stałam przyglądając się sobie. Nawet seksownie wyglądałam.  Krótkie czarne spodenki, bluzka na ramiączkach tego samego koloru, a za niej wystawały wielkie czarne skrzydła. Oczy miałam żółte. Na rzęsach miałam mocno czarny dusz. Długie, gęste wyglądają groźnie. Kreski zrobione eyelinerem i czarne cienie przyprawiają o dreszcze nawet ducha. Całą twarz podkreślają ciemne usta. Na włosach miałam czarne fale. -hmm, chyba zacznę się tak ubierać. Ładniej mi w czerni. Stefan też wyglądał ponuro. Czarne rurki, podkreślały jego chude nogi. Czarna skórzana kurtka dodawała mu męskości. Mu także oczy zmieniły kolor na żółty, a z zębów zrobiły się kły. Za nim stała cała gromada. Amy stała z otworzoną na maxa buziom, a oczy prawie jej wyleciały. Niall, Liam, Louis i Zayn także nie mogą dowierzać, a Harry stoi z wielkim uśmiechem na twarzy przyglądając się nam z zaciekawieniem. Gapiłam się ciągle na Louisa i nie zauważyłam, że obok mnie toczy się właśnie walka pomiędzy złem, a.. złem. Jedyne co zauważyłam to krew na nas obojgu. Po chwili ponownie byłam w swoim ciele. Nie zdążyłam nic zrobić, a poczułam ból i widziałam już tylko ciemność....Znowu widziałam siebie, ale teraz leżałam już normalnie ubrana. Tak jak przed przemianą.... Byłam nie przytomna.
-Co ty kurwa robisz?!-usłyszałam krzyk Damien'a. -Chciałeś ją zabić?!-podbiegł do niego i złapał za kurtkę unosząc go lekko nad ziemią.-Co cię napadło?! Jeszcze raz, a pożałujesz!-puścił go i teraz podszedł do mnie. Klęcząc, złapał moją twarz w ręce i jedną lekko poklepał żebym się obudziła...
  Po chwili zaczęłam odzyskiwać przytomność.Nie miałam siły, a całe ciało mnie bolało. Jakby przed chwilą mnie jakieś auto przejechało. Może nawet jakby cały dom na mnie spadł.
-Co się stało?-zapytałam słabo, nie wiedziałam co się dzieje dookoła mnie. Ta druga ja znikła. Wróciła ta miła i niewinna dziewczynka.
- Nic. Jak się czujesz?-usłyszałam ponownie ten sam głos.
-Nic nie pamiętam.-Skłamałam próbując usiąść. Mój słaby głos sprawił, że brzmiało to wiarygodnie.
-Spokojnie, jesteś bezpieczna.-Powiedział- A ty jesteś już skończony.-Zwrócił się do Stefana. -możesz wstać? -teraz zwrócił się do mnie
-Chyba tam radę.-Podał mi rękę  i pomógł mi wstać.
-Pomóżcie mi ją zanieść do domu.Proszę.-Poprosił i od razu Niall podbiegł i złapał mnie za drugą rękę. Po paru minutach byłam w domu. Pomogli mi usiąść na kanapie.
-Co się stało?- nadal dążyłam temat.Lepiej będzie dla mnie jak będę cały czas udawać.


Layout by Switch