Rozejrzałam się jeszcze dokładniej i ujrzałam...Ujrzałam Louisa. Na jego tworzy pojawił się uśmiech, a potem cały znikł. Czego ja mogłam się spodziewać? Że przyjdzie i mnie przytuli? nawet nadziei nie mam takiej wielkiej. Przecież on i ja. To dwa różne światy. Lepiej jak byśmy się trzymali od siebie z daleka. No ale siedzimy razem w szkole. No właśnie! szkoła! już dawno mnie tam nie było. Ciekawe czy nauczyciele coś podejrzewają. No ale to nie fair! skąd niby mają wiedzieć, że mnie porwali? przecież na wagary nie szłam. Nie mają prawa się doczepić. Jestem dobrą uczennicą.Jeszcze nigdy nie miałam problemów z nauczycielami, a tym bardziej z dyrektorem. Wydaje mi się, że za bardzo się przejmuje. Mama jakoś załagodzi sprawę, a teraz muszę mieć próby do dalszego etapu konkursu.
*10 tygodni później*
Nie wierze, że wygrałam finał i byłam w Los Angeles! Tak dużo się wydarzyło i dużo się wydarzy. Czas szybko leci, a nawet nie skapnęłam się, że nie długo Wigilia. I wiedzieć. że gdyby nie ten konkurs na pewno nadal siedziała bym z nimi(porywacze).
Jak już wspomniałam nie długo Wigilia, a tak dokładniej za tydzień. Chyba czas zacząć kupować prezenty. Ah. Nie ma to jak odkładanie na później.
Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam Ciuchy. Poszłam do łazienki i tam się naszykowałam. Po 30 minutach byłam gotowa już wyjść. Szybko niezauważalnie przemknęłam do garażu. Jak bym wyszła drzwiami wyjściowymi skapnęli by się od razu. Otworzyłam drzwi wychodzące od garażu i szybko przez nie przeszłam. Po czym zaczęłam się kierować do centrum handlowego. Do centrum miałam kawałek drogi, ale postawiłam się przejść. Wiatr wiał w moją stronę, tak jakbym go obrażała, a on chciałby mi oddać. Zawsze miałam jakieś dziwne skojarzenia, ale to na serio dziwne.
Z Louisem i Zaynem nie mam w ogóle kontaktu. Może to i dobrze. Tylko Harry czasami jeszcze mnie ''nawiedza'' ale powoli to ucicha. Próbuje się trochę o nich dowiedzieć. Jak na razie mi to nie wychodzi. Mówi się trudno. Po 30 minutach walczenia ze śniegiem i wiatrem.W końcu dodarłam. Ta podróż mi się dłużyła.No nic trzeba kupić coś.
*2 godziny później*
Nie dawno skończyłam zakupy i właśnie stoję przed garażem. Szybko przemknęłam do kąta by schować tam prezenty. Jak już byłam pewna, że nikt ich nie znajdzie weszłam po schodach do korytarza.
-Hej skarbie, gdzie byłaś? -zapytała się mnie mama jak tylko przekroczyłam drzwi garażu -Niall tu był, ale Cię nie było.Myślałam, że siedzisz na górze. Nie strasz mnie już tak.-dodała, ale ja tylko ją przytuliłam i pobiegłam do swojego królestwa.
Gdy padłam bezsilna na łóżko odezwał się mój telefon. Był to SMS od nieznajomego numeru.
Zapisałam jego numer i już nie robiąc nic zasnęłam.
-Zawsze chciałam mieć najlepszego przyjaciela. Lecz nigdy nie miałam nadziei, że spotkam osobę by jej na tyle zaufać. Los jednak chciał bym cierpiała. Holly, proszę uważaj na wszystkich ludzi. Nawet na swoich rodziców. Nie ufaj nikomu. Zapamiętaj tylko jedno. ''Światło nie zawsze oznacza dobro, tak jak ciemność nie zawsze oznacza zło.''-Jej słowa rozchodziły się na wszystkie strony mojej głowy. Głos mojej najlepszej przyjaciółki nie brzmiał tak jak kiedyś. Wcześniej był wesoły, pewny siebie, ciepły, miły i pełen nadziei, a teraz był inny. Ostry, ale za razem miły, smutny i już nie było w nim nic nadzwyczajnego jak to kiedyś. Jade. Moja przyjaciółka przed laty. Możliwe, że jeszcze o niej nie mówiłam, ponieważ zginęła jak mieliśmy 12 lat. Też była aniołem, byłam pierwszą osobą, której zaufała.
Teraz jak stoję przed nią, nie widziałam nic co kiedyś. Wysoka, blondynka, blada i wychudzona, jej oczy nadal były niebieskie,ale tak jakby z każdą sekundą blakły.Już chciałam coś powiedzieć, ale przytknęła swój palec do moich ust po czym przytuliła mnie i zaczęła kierować się w przeciwnym kierunku.Jak już znikła z pola mojego widzenia, łzy biegły mi strumykami po policzkach.
-Niemożliwe.- Powiedziałam pocierając mokre powieki dłońmi...
Powoli otworzyłam swoje powieki, które były mokre od płaczu. Wydaje mi się to dziwne. Jeszcze nigdy nie płakałam przez sen. Całe moje życie jest skomplikowane odkąd Oni przenieśli się do naszej szkoły.